Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   97   —

— Girls! I go with you also — zaskrzeczała któraś po angielsku.
— And I! — and I! — and I! — wtórowali chłopcy.
Romińskiemu i tu duszno się zrobiło...
Wycofał się z kółeczka polsko-amerykańskiej młodzieży, i oparłszy się o kamienicę, przypatrywał się zdala defiladzie. Nie tonął już w niej tak całą duszą jak na początku, bo co dopiero usłyszana wiadomość bezrobocia — zaniepokoiła go; zraziła też bezcelowa gawędka młodych ludzi, a może... Kto wie?... Dziwne jest czasem przeczucie...
Nie zajęły go już tak żywo nadciągające teraz powozy, udekorowane jeden piękniej od drugiego. — Przypatrywał im się coraz obojętniej: a gdy spostrzegł że powozy te, wiozą duchowieństwo, żywy jeszcze przed chwilą wzrok Romińskiego, stał się martwo szklistym. Gdy rzucił okiem na powagi w sutannach, oblał go od głów do stóp zimny pot. — Cały zapał patrjotyczny opuścił go odrazu.
Spuścił powieki na oczy, i z ciężkiem westchnieniem zamknął się na chwilę w sobie...
Och! więc i tu nawet! Gdy dusza porwana świętem uczuciem — odmładzała się