Strona:PL H Mann Diana.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

polityczne, za które mi dobrze zapłacą. A wtedy założę pensjonat.
— I dożyjesz stu lat. Wiemy.
— Posłuchajcie tylko, dzieci, proszę was. Początkowo myślałam, że z tego głupiego gadania o ich wkroczeniu do Dalmacji nic nie wyjdzie. Ale jednak coś z tego wyjdzie, spostrzegłam to zaraz potem. Zawiadomię mianowicie o planie tego głupca San Bacca jego ekscelencję posła dalmackiego. Jak sądzicie, ile mi może ten interes przynieść?
— Ładny interes, — rzekła Liljana. — Maman, twoje przedsięwzięcia stają się coraz ordynarniejsze.
— Oto wasza podzięka, — użaliła się Cucuru. — Poświęcam się dla nich, a one mi tak dziękują. Was trzeba zmuszać do szczęścia, dzieci... I ja was zmuszę! — zawołała, tupiąc, czerwona, dzika i zła. — Wpakuję was jeszcze do łóżek arcybogatych ludzi, i zdobędę sobie wszystkie pieniądze, których mi te łotry nie chciały dać, i uczynię nasz dom wielkim i będę żyła... żyła.
— Maman, twoja żądza życia jest poprostu obmierzła, — rzekła Liljana, biała i zimna. W poufności takich rozmów brała sobie odwet za wszystkie gwałty, jakich doznawała poza domem.
— Twoje interesy zaprowadzą cię przed sąd, to będzie twój koniec.
Stara zawołała kłótliwie:
— A jaki będzie twój koniec, zła córko? W domu, którego nazwy nie chcę wcale wymienić!
Liljana weszła do sypialni i zatrzasnęła drzwi.
— Ty jesteś lepsza od swojej siostry, — rzekła Cucuru do Vinon. — Idź, córeczko, do gospodyni i poproś ją o duży arkusz białego papieru i o atrament; nasz już wysechł. Tak będzie dobrze, siadaj przy stole, napiszemy do posła. Jakby to nie był doskonały interes; czegóż tamta chce?