Strona:PL H Mann Diana.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ileż to trzeba sprytu, żeby człowiekowi taka rzećz przyszła na myśl, i ile ja mam z tem roboty! Ach, przedsięwzięcia! Ruch! Życie! Będą mi musieli dać pieniędzy, łotry, za moje informacje, już ja wydobędę zpowrotem coś z tego, co ukradli tej biednej księżnej... tej biednej, głupiej księżnej, — powtórzyła złośliwie i płaczliwie.
Vinon uporządkowała przed sobą na biurku przybory do pisania, nakreśliła linje, czyste i dokładne i czekała na dyktando matki.
— Będziemy pisały po francusku, moja Vinon, to jest język dyplomatyczny. Weź słownik do ręki.
Młoda księżniczka wyszukiwała słówka, z łokciami na stole, poważnie i zatopiona w pracy jak uczennica.
— To dopiero robota, — jęczała księżna, — już mi huczy w głowie. Potrzeba mi jakiejś podniety. Liljano, dziecko, moje, podaj mi pudełko z papierosami.
Sypialnia nie była jeszcze sprzątnięta, gdyż panie opuściły ją późno. Liljana powróciła do salonu; nie miała trzeciego pokoju. Podniosła starą suknię ranną, której brzeg zwisał, i z bezczynnemi rękoma przeżywała przez pewien czas poniżenie, że musi naprawiać ten łachman. Potem wzięła się do pracy.
Staruszka wydmuchiwała między zdaniami, które dyktowała Vinon, kłęby dymu i wesoło nuciła przytem ostrym dyszkantem urywki jakiejś arji. Nareszcie skończyła, splotła ręce i przechyliła głowę wtył.
— Gdybyś Ty tylko chciał pobłogosławić mojemu nowemu interesowi! Bez Twego błogosławieństwa oczywiście znowu się nie powiedzie. Ach, co tam, Ty pobłogosławisz.
— Dzieci! — zawołała, zrywając się. — Poprosimy moją Madonnę, moją piękną Madonnę!
Potoczyła się do drzwi i pchnęła je.
— Ludzie! Chodźcie tu wszyscy, musicie się modlić ze mną, abymoja Madonna wzięła mój nowy interes pod swoją opiekę.