Przejdź do zawartości

Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

steś jak ptaszek; wybaczysz mi, że przy moich zatrudnieniach nie będę ci mógł towarzyszyć. Może ci kto powie, że jestem bogaty. Niechaj sobie gadają; nie szkodzą przez to mojemu kredytowi. Lecz, nie mam ani szeląga, pracuję w moim wieku jak młody czeladnik, który nic nie posiada prócz silnych, ramion. Wkrótce może sam przekonasz się ile wart jest talar kiedy na niego trzeba krwawym potem zarobić. Barbaro, daj świecę.
— »Spodziewam się mój synowcze, że znajdziesz wszystko co ci potrzeba; ale gdyby ci czego brakowało możesz zawołać Barbary.
— »Dziękuję moja stryjenko; zdaje mi się, że wziąłem z sobą wszystko czego potrzebować mogę. Życzę państwu dobréj nocy i tobie moja kuzynko.
Karol wziął z ręki Barbary zapaloną świecę woskową, z żołkłą od starości w sklepie i tak podobną do łojowéj, ze pan Grandet nie postrzegł