Przejdź do zawartości

Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pan Grandęt schodził pa dół, myśląc o zamianie swoich talarów na złoto, albo na papiery procentowe. Postanowił umieszczać w nich dochody swoje, dopóki kurs nie dojdzie do 95 za sto. Postanowienie to było zgubą Eugenii.
Skoro tylko wszedł, obie kobiety powinszowały mu Nowego Roku; córka ściskając go za szyję i całując go, a pani Grandet poważnie i z godnością.
— »Tak, tak, moje dziecię, rzekł całując córkę: pracuję dla ciebie, chcę twojego szczęścia, a na to trzeba pieniędzy. Bez nich biada. Masz; oto jest nowiuteńki napoleon; sprowadziłem go z Paryża. Nie ma tu ani jednéj sztuki złota. Ty sama tylko masz złoto. Pokaz mi twoje złoto coruniu.
— »Tak jest zimno! jedzmy śniadanie.
— »Dobrze: a więc po śniadaniu. To nam dopomoże do trawienia.