Przejdź do zawartości

Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tłusty Grassins przysłał nam ten pasztet. Jedzenie to, nic nie kosztuje. Dobrze się obraca; jestem kontent z niego. Zajmuje si ędobrem Karola i to jeszcze darmo. Bardzo rozumnie urządza interessa tego biednego Grandet.
— »Ah! ah! mówił, mając pełną gębę, to smaczna potrawa. Jedzże moja żono, nakarm się nią przynajmniéj na dwa dni.
— »Nie mam apetytu. Jestem trochę słaba.
O! możesz się objeść, nic ci nie będzie. Jesteś z domu Bertelliere, kobietą mocną i zdrową. Jesteś trochę żółtawa, ale ja lubię kolor żółty.
Oczekiwanie publicznéj i haniebnéj kary, nie jest może tak okropne dla skazanego na śmierć, jak było dla pani Grandet i dla jéj córki, oczekiwanie wypadków, mających zakończyć to rodzinne śniadanie. Im weseléj jadł i rozprawiał stary bednarz, tém bardziéj ściskało się serce