Przejdź do zawartości

Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

we daniny. Czekała zawsze rozkazów pana swojego, aby wiedziéć co ma bydź sprzedane, co zaś użyte na potrzebo domową. Stary miał ten zwyczaj, podobnie jak wielu ze szlachty wiejskiéj, iż jadał zepsute owoce i pijał najgorsze wino.
Około piątéj wieczorem, pan Grandet powrócił z Angers, zarobiwszy dwadzieścia kilka tysięcy franków na złocie, i mając w pugilaresie przekazy na bank i bony królewskie, które przynosić mu będą procent, dopóki nie przyjdzie termin wypłaty za procentowe papiery. Zostawił gajowego w Angers, aby wypoczął koniom na pół schwaconym i wrócił z niemi powoli.
— »Powracam z Angers, rzekł do żony. Jeść mi się chce.
Barbara zawołała z kuchni:
— »Czy pan nic nie jadłeś od rana?
— »Nic, odpowiedział stary.
Barbara przyniosła talerz. Pan de Grassins przyszedł po rozporządze-