Przejdź do zawartości

Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

by chytry starzec był dał obiad w téj saméj myśli, w jakiéj Alcybiades obciął ogon psu swojemu, byłby może wielkim człowiekiem, ale daleko wyższy od miasta z którego szydził sobie bez ustanku, wcale nie zważał na jego zdanie. Panowie des Grassins dowiedziawszy się o samobójstwie i bankructwie pana Grandet z Paryża, umyślili dziś wieczór odwiedzić starego skąpca, pod pozorem ubolewania nad tém nieszczęściem, a w gruncie rzeczy, aby dowiedziéć się jakie pobudki mogły go skłonić w tych okolicznościach do zaproszenia panów Cruchot.
O saméj piątéj, pan prezes de Bonfons i jego stryj notaryusz, przyszli wystrojeni od stóp do głowy. Biesiadnicy zasiedli do stołu i zaczęli zajadać. Pan Grandet był poważnym, Karol milczał, toż samo Eugenia i jéj matka, tak, iż w rzeczy saméj ten obiad był podobny do żałobnéj stypy.
Gdy wstali od stołu, Karol rzekł