budząc leżących na ziemi towarzyszy, dotarłem do kąta, gdzie leżało obuwie; nie mogąc ani rusz znaleźć własnych — włożyłem pierwsze lepsze i według rozkazu udałem się na dół, gdzie stało już sporo ludzi.
Kolejno wpuszczano nas do kancelaryi, gdy wszedłem, ujrzałem do nieprzyzwoitości gładkie oblicze księdza, obok którego stał z papierami w ręku mój „sympatyczny brunet“ z ochrany.
Brunet mi się przyglądał wesoło, ksiądz pytał poważnie o nazwisko, o miejsce zamieszkania, zawód i t. d.
— Wszystko to zostało już zapisane i nieraz jeden — przerwałem zniecierpliwiony. Rozdęte, zdefigurowane od tłuszczu ciało poruszyło się na krześle, wydało dźwięk — hm — i zwróciło wylizany łeb w stronę asystenta, ten skinął głową.
— Nu tak, możetie idti!
Wychodząc, podniosłem wzrok i dopiero wtenczas zrozumiałem o co chodzi: ze wszystkich kątów, z za szaf, drzwi, z za stołów
Strona:PL Gustaw Daniłowski - Wrażenia więzienne.pdf/35
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.