Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/586

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„braciszka“ — nie trzęsą się, nie są czerwone, lecz białe i małe. Gdy siada i założy nogę na nogę, gdy głowę podeprze ręką — wszystko to robi powolnie, spokojnie i pięknie. Mówi wcale nie tak, jak brat lub Tarantjew, a nawet jej mąż nieboszczyk. Wiele rzeczy ona nie rozumie nawet, ale odczuwa, że to jest piękne, rozumne, niezwykłe, ale nawet to, co ona rozumie — z ust jego wychodzi inaczej niż u innych.
Bieliznę ma cieniutką, zmienia ją codziennie, myje się mydłem aromatycznem, czyści paznogcie. On cały taki czysty, ładny, może nic nie robić i nie robi, wszyscy za niego robią. Ma Zachara i trzysta jeszcze takich Zacharów!
To barin. On jaśnieje, błyszczy! Taki dobry, chodzi tak miękko, ruchy jego i dotknięcia ręki — to aksamit. Mąż jej, gdy bywało dotknął się — to jak gdyby uderzył! I spogląda on i przemawia tak miękko, z taką dobrocią...
Agafja Matwiejewna nie rozumowała, co to znaczy, a gdyby kto inny usiłował wytłumaczyć jej wrażenia, jakie w jej życiu wywołało zjawienie się Obłomowa, musiałby tylko tak, a nie inaczej je tłumaczyć.
Ilja Iljicz rozumiał jakie było znaczenie jego w tym domu — co on przyniósł ze sobą do tego zapadłego kąta, poczynając od braciszka, aż do psa łańcuchowego, który począł otrzymywać większą porcję kości — ale nie domyślał się jak głęboko sięgało przekonanie o tem znaczeniu i jak nieoczekiwane zwycięstwo odniósł nad sercem gospodyni.
W jej zapobiegliwej trosce o jego wikt, bieliznę i pokoje, widział tylko główne rysy jej charakteru, które spostrzegł od pierwszego zetknięcia się z nią,