Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/475

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ilja Iljicz usiadł w fotelu i zamyślił się.
— Skąd ja wezmę pieniędzy?
Poty zimne biły na niego.
— Bóg wie kiedy ze wsi przyślą i ile?
Spojrzał na zegarek, była druga godzina. Czas jechać do Olgi. Dziś właśnie u niej obiad. Obłomow powoli uspokoił się, kazał zawołać dorożkę i pojechał na Morską.