Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/401

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ale w tem tyle piękna, taki miły rozum, że każdy rad się poddaje jej sarkazmom.
Natomiast nie lęka się ona przeciągów, chodzi wieczorem lekko ubrana — i nic. Tryska z niej zdrowie. Jada z apetytem, ma swoje ulubione potrawy i potrafi je ugotować.
Wszystko to zna wiele z jej znajomych, ale niewiele wie, jak postąpić w danym wypadku, a jeśli i wie, to albo z doświadczenia innych albo ze słyszenia. Jeśli trzeba zrobić tak lub inaczej — zaraz się powołują na jakąś powagę — ciotki, kuzynki...
Wiele nie wie nawet, czego żądać, a jeśli się zdecydują, to niepewnie, tak, że — może trzeba, może nie trzeba. To zapewne dlatego, że mają brwi równe, łukowate, zbyteczne włoski wyrwane i nie mają linijki na czole.
Między Olgą a Obłomowym ułożył się niedostrzegalny dla innych stosunek. Każde spojrzenie, każde słowo, powiedziane przy obcych, miało dla nich swoje znaczenie. We wszystkiem dostrzegali oni napomknienie o miłości.
Olga nieraz oblewała się rumieńcem, gdy przy stole opowiadał ktoś historję czyjejś miłości, podobną do przeżywanej przez nich. A ponieważ wszystkie historje miłosne podobne są do siebie, musiała się często czerwienić.
I Obłomow, zmieszany opowiadaniem, nieraz przy herbacie brał taką ilość sucharków, że aż ktoś parskał śmiechem.
Oboje stali się czujni i ostrożni. Czasem Olga wcale nie mówiła ciotce, że widziała się z Obłomowym, a on w domu zapowiadał, że jedzie do miasta, a tymczasem szedł do parku.
Jednak pomimo jasności umysłu Olgi, pomimo