Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nazewnątrz nietylko nie okazywał żadnego pochlebstwa wobec pana, lecz zachowywał się grubjańsko lub zbyt po przyjacielsku, wymyślał mu bez żartów za każdą drobnostkę, a nawet obgadywał go przy bramie, ale to wszystko tylko na chwilę zasłaniało, lecz zgoła nie zmniejszało jego uczuć rodzinnych i przywiązania nietylko do osoby Ilji Iljicza, lecz do wszystkiego, co było związane z imieniem Obłomowych. Wszystko to było bliskie, miłe i drogie Zacharowi.
Być może nawet, że to uczucie było w sprzeczności z poglądem jego na osobę Obłomowa, być może, że znajomość charakteru barina nasuwała Zacharowi inne przekonania. Zapewne, gdyby ktoś wyjaśnił Zacharowi, jaki stopień przywiązania łączy go z panem, byłby oponował temu.
Zachar kochał Obłomowa, jak kot swoje strychy, jak pies swoją budę, w której urodził się i wyrósł. W sferze takiego przywiązania wyrabiały się u niego osobiste wrażenia.
Naprzykład woźnicę Obłomowa on kochał więcej niż kucharza, dziewkę od bydła, Barbarę, więcej niż obu poprzednich, a Ilję Iljicza najmniej ze wszystkich, ale mimo to kucharz Obłomowa był według niego najlepszym w świecie, a Ilja Iljicz przewyższał wszystkich „pomieszczyków“.
Bufetowego sługi, Taraski, znosić nie mógł, ale tego samego Taraskę nie zamieniałby na najlepszego człowieka w całym świecie tylko dlatego, że Taraska był sługą Obłomowych.
Po grubjańsku i lekceważąco traktował Obłomowa tak samo, jak szaman po grubjańsku i lekceważąco traktuje swego bożka: on go okurza, opuszcza na ziemię, czasem potrąci ze złością, mimo to w du-