Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
5.

Gdy się tak długo niebu tak iasnemu
Y harmoniom y biegom dziwował.
Obaczył potem, że przeciwko niemu
Mąż otoczony ogniem postępował
Y głosem wdzięcznem [przeciwko któremu
Naysłodszy ziemski każdyby znotował]
Mówił mu: „Czemu nie gadasz z Ugonem
Swem przyiacielem dawno doświadczonem?“

6.

On na to: „Światłość przy takiey ozdobie,
Co tak iasnemi promieniami świeci.
Zaćmiła zmysły, że ledwie ku sobie
Y ku swey dawney przychodzą pamięci“.
Wtem nań trzy razy ręce ściągnął obie.
Chcąc go obłapić mile z wielkiey chęci;
Trzy razy postać uciekła kryioma,
Iako sen lekki y mara znikoma.

7.

On z śmiechem na to: „Złe w tobie mniemanie,
Żem iest w śmiertelne ciało obleczony:
Duch tylko widzisz, który za mieszkanie
Ma ten tak pięknie pałac ozdobiony.
Tu iest rycerzów bożych przebywanie,
Gdzie y ty będziesz między nie wniesiony“.
„Kiedysz to ma być? Niech mię — pry — zostawi
Ciało co prędzey, ieśli mię tu bawi“.