Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

odwiedzić grób tego, kogo Bogiem swym zowią (zabit od Żydów, jest on tam pono pogrzebiony) poleciła mnie im, prosząc, aby mnie na Cypr, do ojca odwieźli. Musiałabym długo w słowach się szerzyć, chcąc opowiedzieć, jakiemi staraniami i względami panowie ci i ich żony w czasie podróży mnie otaczali.
Wsiedliśmy na okręt a po kilku dniach przypłynęliśmy do Baffy. Zatrudniło mnie to nie mało, bowiem nie znalazłam nikogo w tem mieście i nie wiedziałam, co mam powiedzieć moim przewodnikom, którzy pragnęli mnie ojcu powrócić, jak im to poleciła czcigodna matrona. Bóg jednak widać ulitował się nademną i w chwili, gdyśmy do portu zawijali, posiał na brzeg Antygona. Poznałam go natychmiast i później przyzwałam go, obracając się doń w naszym języku, ażeby nikt mnie zrozumieć nie mógł i prosząc go, aby mnie tu jako córkę powitał. Pojął zaraz w czem rzecz, wielce się z mego przybycia uradował, przyjął Francuzów, jak mu tylko na to jego skromne środki pozwalały, a później zawiódł mnie na dwór króla Cypru. Ów, przyjął mnie, a potem i do was wyprawił z taką okazałością, że tego i wysłowić nie można. Jeśli coś jeszcze przydać trzeba, to niech dalej opowiada Antygon, który o mej historji nieraz słyszał.
— Panie mój — rzekł Antygon — obracając się do sułtana — to, coście słyszeli od księżniczki, zgadza się nawszem z jej dawniejszemi opowieściami, jakoteż ze słowami szlachciców i ich żon, co ją przywieźli na Cypr. O jednem tylko omieszkała wam powiedzieć, bowiem skromność przyrodzona zmilczeć jej kazała, a mianowicie o pochwałach, jakie z ust tych chrześcijan słyszałem, jej niepokalanego życia w klasztorze, szlachetnych i wzniosłych uczuć i przykładnych obyczajów. Nie uważała także za stosowne wspomnieć wam o żalu i łzach, jakie przewodnicy jej wylewali przy pożegnaniu. Gdybym chciał powtórzyć wszystko, co mówili, nie starczyłoby dzisiejszej nocy i dnia jutrzejszego. Poprzestanę jeno na uwiadomieniu was, że pysznić się możecie z posiadania najzacniejszej i najcnotliwszej córki, jaką kiedykolwiek miał na ziemi władca, koronę na skroniach noszący (tak panowie francuzcy powiadali i tak ja sam pomiarkowałem).
Sułtan, niezwykle uszczęśliwiony, wspaniałą ucztę wyprawił. Prosił także wielokroć razy Boga, aby dał mu możność odwdzięczenia się kiedykolwiek za usługi, jego córce okazane. Obligowany był zwłaszcza królowi Cypru, który z wielką okazałością córkę mu odesłał. Po kilku dniach wyprawił Antygona