Strona:PL George Gordon Byron - Manfred.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I co się jeszcze twojéj pokuty spodziewa;
Inaczéj życie twoje nawet zagrożone!

MANFRED.

Życie?... niechaj im służy!

KSIĄDZ.

Chciałbym je ocalić.
Nie przychodzę w tajniki serca niezgłębione
Zazierać!... O! Hrabio czas jeszcze złe oddalić,
Czas zawezwać pokuty, czas serdecznéj skruchy.
Pojednaj się z kościołem, a przez jego władzę,
Zawezwij odpuszczenia anielskiéj otuchy!...

MANFRED.

Wielebny Ojcze! serca własnego nie zdradzę;
Czém byłem i czem jestem, to Bogu jednemu,
To mnie wiadome; nigdy ja za pośrednika
Nie wzywałem człowieka!... A prawu ludzkiemu
Czym zawinił, przesądzać czyż rzecz zakonnika?
Zostawmy sąd i karę prawu krajowemu!

KSIĄDZ.

Nie mówiłem o karze lecz o zmiłowaniu,
O pokorze mówiłem; ty sam masz wybierać
Czy zechcesz żyć posłuszny niebios przykazaniu,