Strona:PL George Gordon Byron - Manfred.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I gdybym nie był pewien, że tak okrzyczana
Ludzka filozofia jest próżném słów brzmieniem,
Mniemałbym, że w mym sercu tajemnie spoczywa
Kamień filozoficzny!... ten sen, przebudzeniem
Zakończy się!...
.....Przecież, to spokojność prawdziwa?
Błogi nektar rozlewa swego zwiastowania?!...
Zapiszę że istnieje!... Lecz któż mi przerywa?...

HERMAN (wchodzi.)

Ksiądz Maurycy krótkiego żąda posłuchania.

KSIĄDZ (wchodzi.)

Pokój Hrabio Manfredzie.

MANFRED.

Wdzięczność ci życzliwa
Wielebny Ojcze! — Dzięki za twe nawiedzenie,
Błogosławione progi, gdzie wejdziesz kapłanie!

KSIĄDZ.

Dałby Bóg!... Chcę mieć krótkie z Hrabią rozmówienie
Na osobności.

MANFRED.

Ze mną?...

(do Hermana.)

Oddal się Hermanie!
Cóż więc rozkażesz Ojcze?