Strona:PL George Gordon Byron - Manfred.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MANFRED.

Astarte! o cieniu luby!
Moja droga Astarte, choćby jedno słowo!
Tylem już tu wycierpiał! i tyle na nowo
Cierpieć muszę; nim przyjdzie pomrok wiecznéj zguby!
Widzieć ja ciebie chciałem!... dźwiękiem głosu twego
Odetchnąć!... Na tobie grób zmiany nie wytłoczył
Tak widocznéj, jak na mnie żywot co wytoczył
Rdzeń méj duszy, pamiętasz!... od dnia tak strasznego!
............
Serca nasze wzajemne były siebie godne,
Jakkolwiek był zbrodniczy łańcuch co nas spoił!...
Po cóż ten żal niewczesny, co nas czasem dwoił.....
............
Niechciéj mię nienawidziéć! Daj mi niezawodne
Przekonanie, żeś w liczbę szczęśliwych wybrana;
Że kary wszystkie na mnie upadły jednego,
Że już rychło pozbędę życia ohydnego
W którém, mnie takaż przyszłość była obiecana!
Z orszakiem strasznych tortur przed oczyma stoi!
Próżno szukam spocznienia! — nie wiem czego żądam,
Kto jestem? — kto ty jesteś? choć ciebie oglądam,
Nie wiem!... Gdy u wieczności mam stanąć podwoi,
Chciałbym jeszcze usłyszeć dźwięki twojéj mowy,