Strona:PL George Gordon Byron - Manfred.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdzież te chwile co śmierci w pomoc nie wołają?
Lub od śmierci nie stronią w obłędzie zwodniczym!...
Lecz choć zima nasroży rzekę w szkliste lody,
Przejdzie kto się ośmieli!...
Wiadomości moje
Pozwalają umarłych badać o powody
Przestrachu, kiedy w śmierci wstępujem podwoje!...
Świat grobów zbadać!... kto wie, może będę wiedział?
A jeżeli nie?...
Endoru sławnéj czarownicy
Prorok dawno umarły wstał i odpowiedział.
I król Sparty w jelitach Bizanckiéj dziewicy
Szukał swojéj przyszłości!...
Gdybym się nie rodził,
Ta, którą tak kochałem, dziś jeszczeby żyła;
Gdybym nigdy nie kochał — jéjbym nie zagroził
Życia, szczęścia! I ona szczęściemby darzyła!...
I gdzież ona w téj chwili? Zbrodni méj ofiara?
Czém ona dzisiaj?... usta wymówić się boją.
A może niczém?... Wkrótce tajemna kotara
Rozedrze się!... niepewność wnet rozjaśnię moją!...
Zadrżałem przecież myśląc, że już skon nadchonzi!...
Na przyjście złych lub dobrych duchów ja nie drżałem!
Ha! dreszcz okropny! skrzepła krew duszę już chłodzi.
Ha! dla czegóż zadrżałem? sam śmierć przyzywałem,