Strona:PL George Gordon Byron - Manfred.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Do tego miała skromność któréj ja nie miałem,
Niektóre jéj przywary możnaby z mojemi
Porównać! Ale żadnéj z cnót jéj ja nie miałem.
Kochałem, — i zabiłem!.....

NIMFA.

Jakto? własną dłonią?...

MANFRED.

Nie, lecz czułe jéj serce sercem mém zabiłem.
Ale się krew polała inna pod mą bronią,
Bo ona już nie żyła!... Tak śmierć jéj zemściłem,
Ale jéj już nie było!...

NIMFA.

Jak to dla istoty
Z błota ulanéj, którą lada śmierć rozkruszy,
Ty szczytniejsze czarodziejstw porzucasz przedmioty.
Dla niéj skrzydła zwichnąłeś promienistéj duszy,
Dla niéj duch twój w cielesnéj skorupie zamknięty
Wzgardził duchami? O! precz niewdzięczny odemnie!

MANFRED.

Przyjdź nocną dobą, kiedy w snu kleszcze ujęty
Męczy się duch mój! O tém mówić tu daremnie,