Strona:PL George Gordon Byron - Manfred.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czasem biorą te kształty piękne córki ludzi
Gdy czystych elementów dostępne im progi!...
Piękność twa, jak dziecięcia, które się przebudzi,
Uśpione biciem serca swojéj matki drogiéj!
Twój różanny rumieniec jako blask zachodu
Barwiący śniegów tarcze, na wierzchołkach gór,
Jak w uściśnieniu niebios uroczo odbity
Święty wstyd matki ziemi na przezroczu chmur!...
Oczu słodycz anielska łagodzi promienie
Padające z przepaski na twą skroń rzuconéj;
Twoją dobroć odbija, i twoje istnienie
Nieśmiertelne; — dobrocią twoją ośmielony
Zawezwałem tu ciebie; śmiertelne mam ciało,
Lecz wzrok do nieśmiertelnych nawykły widoku,
Ciekawości méj przebacz!... Oko nie widziało
Wśród duchów jak ty cudnéj!...

NIMFA ALPEJSKA.

I tyś memu oku
Nie obcy; znam cię dobrze, równie jak żywioły
Którym władzę winieneś!.. Potężną masz wolę,
Myśl szczytną. — Ostateczność przecięła na poły
Żywot twój złém i dobrém!... Na twych bliźnich dolę
Zażartyś jak na własną! Dawno cię wyglądam;
Czego żądasz, mów?...