Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabryel d’Annunzio - Rozkosz.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Sonatę czterdziestu synowych. Pryjama, Nokturn Pięknej uśpionej w gaju, Gawot żółtych dam, Taniec Młyna, Preludyum kropli wody i tak dalej.
Zaczęła śmiać się, śmiechem nikłym, który na tych boleściwych ustach miał niewymowny wdzięk i zjawiał się znienacka, jak nieoczekiwana błyskawica.
— Przypominam sobie, Franczesko, ilu objaśnieniami na marginesie, nękałyśmy w kollegium muzykę tego biednego Chopina, naszego boskiego Fryderyka? Ty byłaś moją współwinowajczynią. Pewnego dnia zmieniłyśmy wśród gruntowych rozpraw wszystkie nagłówki Schumanna; i wszystkie nagłówki miały długie objaśnienie. Zachowuję jeszcze owe karty na pamiątkę. Teraz, kiedy odgrywam Myrthen i Albumblätter, nie rozumiem wszystkich tych tajemniczych znaków; wzruszenie i widzenie są zupełnie różne; i jest to subtelna przyjemność, módz porównywać uczucie obecne z minionem, nowy obraz z dawnym. Jest to przyjemność podobna do owej, której się doznaje, odczytując swój własny pamiętnik; lecz jest może bardziej melancholijna i bardziej napięta. Pamiętnik jest w ogólności opisem zdarzeń rzeczywistych, kroniką dni szczęśliwych i smutnych, śladem szarym lub różanym, zostawionym przez umykające życie; zaś przeciwnie uwagi robione na marginesie nut, w młodości, są urywkami tajemnego poematu duszy, która się roztula, są lirycznymi wylewami naszej nietkniętej idealności, są dziejami naszych snów. Co za język! Co za słowa! Czy przypominasz sobie, Franczesko?
Mówiła z zupełnem zaufaniem, może z lekkiem podnieceniem duchowem, jak kobieta, która, długo gnębiona przez konieczne obcowanie z ludźmi niższymi lub przez widok pospolitości, odczuwa nieprzepartą