Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

MĘŻATKA. Niucia.
RENA. Czekaj chwilę — idę.

(wchodzi Rena w ślicznej domowej sukni ubranej futerkiem)

RENA. Ja się masz?... Jakżem śpiąca.
MĘŻATKA. Nie śpij po obiedzie. Utyjesz i stracisz linję.
RENA. E! wszystko mi jedno!

(rzuca się na otomanę).

MĘŻATKA A to co za usposobienie? Melancholja?
RENA. Nie, ale jestem zniechęconą.
MĘŻATKA. Bo niema żadnego mężczyzny, poślij sobie po Kaswina.
RENA. Dziękuję. Nie lubię białego mięsa.
MĘŻATKA. A gdzie Halski?
RENA (ożywiając). Ach! to cała historja!
MĘŻATKA. Jaka? Jaka? czy coś tak tego?
RENA (śmiejąc się zagadkowo). I bardzo... tak... tego...
MĘŻATKA. No co? No co?

(wchodzi Michał z korespondentką na tacy).

MICHAŁ (do mężatki). Proszę jaśnie pani, czy to ta karta?
MĘŻATKA. Tak jest — ta karta. Ah! co za szczęście, że się znalazła. Dziękuję, dziękuję, Michałowi.

(Michał wychodzi).