Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

MĘŻATKA. Tak z grzechem sztuka. Ale że to Michał wie... no... no... (Michał milczy uśmiecha się). Ile Michał ma lat?

(patrzy na niego przez face en main).

MICHAŁ. Dwadzieścia.
MĘŻATKA. Długo jeszcze Michał myśli służyć u pani?
MICHAŁ. Na wiosnę muszę stawać do wojska.
MĘŻATKA. Och! pocóż? Łatwo się uwolnić pani musi mieć przecież protekcję. Ja już nie jednemu dopomogłam, aby uwolnił się od wojska.
MICHAŁ. Lepiej odsłużyć.
MĘŻATKA. Zapewne, zapewne, a potem można jakieś miejsce woźnego, albo konduktora przy tramwaju. To przecież bardzo łatwo. (po chwili). Ja zawsze mogę dopomódz. Niech Michał pamięta.
MICHAŁ. Całuję ręczki jaśnie pani.
MĘŻATKA. Tak... a teraz niech Michał idzie po korespondentkę. Może się gdzie znajdzie. Ja sama do pani zastukam.

(Michał wychodzi, idzie do drzwi Reny i stuka).


SCENA DRUGA.
MĘŻATKA — RENA.
ஐ ஐ

MĘŻATKA. To ja, Renusiu — ja.
RENA (w sypialni ziewając). Aa — kto?