Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

MĘŻATKA (patrzy za nim). Nieoceniony ten Michał. I taki zgrabny.
RENA. Jeżeli ci się tak podoba, mogę ci go odstąpić.
MĘŻATKA (uszczęśliwiona). Och dziękuję! Poproszę męża, aby mi pozwolił od Bożego Narodzenia trzymać lokaja. To będzie zamiast gwiazdki. No tak u nas jest tylko pokojówka, a przyznasz, że to jest malporté.
RENA. Zapewne. Ale co to za kartka?
MĘŻATKA. Tydzień temu, tu u ciebie zmusiłam redaktora, aby napisał kartkę do Zakopanego... no... do niej...
RENA. Do żony.
MĘŻATKA. No tak! Nie pisał do niej — no nie wiem — sto lat — i tę kartkę miałam wrzucić sama dla pewności i zgubiłam... enfin jest... trochę brudna... ale to nic... odprasuję ją i wyczyszczę.
RENA. Najlepiej niech drugą napisze.
MĘŻATKA. Ale ty go nie znasz... On ma piórowstręt — on nigdy nie pisze.
RENA. Redaktor?
MĘŻATKA. On biedactwo głównie wycina. To doskonale robi. A! doprawdy, trochę zanadto zniszczona ta kartka. Co tu robić?
RENA. Czego ty się w to mieszasz?