Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tem państwa o wynagrodzenie... Tylko on ciurny jest, nie pójdzie, stracha się burzy... Ot, żebym to ja tak mogła na konia wleźć, tobym pognała! pognała! oj!

(Podczas poprzedzających scen zaciemnia się coraz więcej, w chatach zapalają światła, w karczmie widać płonące ognisko).


SCENA IX.
MAŁASZKA, MONSZE, AJZYK, ARON, później SZMUL, JANKIEL, DAWID, BENIAMIN, CHAIMEK, TOŁCE, TREJNE, GOŁDA, troje bachorów.
ஐ ஐ
MONSZE
(wchodzi z Ajzykiem i Aronem).

Nu, kimmta mai! czego tak liziecie? Jankiel pewnie juź pojechał.

AJZYK.

Jak on mógł pojechać! Musi czekać na mnie. Ja mam obcęgi od gwożdziów.

MONSZE.

Stile! Chodź do tatełe. Świeci się, pewnie już czekają...

(Wchodzą pod strzechę karczmy i pukają do drzwi).
AJZYK.

Tatełe, Jankiełe, kimt tercin!