Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
SZMUL.

A nie zajrzą panowie do karczmy? Mam teraz fein wódkę, nie prostą śmierdziuchę, ale dla pięknych gości... dla mejuches...

HANS.

Nein, my wódki nie pila nigdy, my lubimy tylko Bier; to ładna rzecz, prawda Franz?

FRANZ.

Och, ja! W naszym Vaterlandzie to ja miałem osiem roki a już swoje kufel piwa ciągnęła w dzień. Ach! Gott! my też idziemy tam za las, na kolonię — tam kulmbacher jest dobry i dzisiaj kränzchen z tańcami.

HANS.

Przeszłego tygodnia my chcieli też iść a nie mogli, bo panna chorowała i za pijawkami Franz jeździł aż do miasta. Ta panna to ciągle chore, die ist so blas! ach, Gott! zu blas!

SZMUL.

Nu! wona się w matkę wdała, jaśnie pani także takie delikatne i zchorowane. Jak wczoraj byłem we dworze, to mi mówili, że panna ma się znów gorzej.

FRANZ.

No, ja! ona dziś podobno cały dzień stękała. A pijawka na złość wszystkie wyzdychała. Jak-