Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
JANKIEL.
(machając ręką).

I tak się wszystko skończy! Ty, tatełe, czy ja, jednako pomrzemy. Wolę ja konie kraść i szirtaszirim mieć. Mnie to nie zawadza. Nu! ja nawet lubię tak ciemną nocą iść.

SZMUL.

A narzędzia wziąć do rozkucia koni nie zapomnij — i farbę masz?

JANKIEL.

Kara na ogony wyszła — białej na taranty jest trocha a biseit.

SZMUL.

Zaborolskie konie za wielkie, coby je na taranty przerobić.

JANKIEL.

Nu! to się na kasztan podfarbuje, bo to bułane; byle wodą nie prowadzić, boby farbę zmyła.

SZMUL.

Dawid idzie.

JANKIEL.

Nu, nakoniec wybrał się ten szejtewate. Ty tatełe, głupiego syna masz jednego. Dziękuj Bogu, co inni mają lepsze głowy, bo inaczej zmarniałby nasz naród!