Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zmalały serca wśród Izraela
I snać nie czekać już Zbawiciela.
Co jarzmo zdjąć miał z bark!
O! niech ciemości wieczne ogarną
Lud nieszczęśliwy zasłoną czarną!
I skryją jego łzy!
Gdzież są, Jehowa, Twe obietnice?
W gniewie od żydów odwracasz lice!
Więc już przepadli my!

SZMUL.

Dawid przyjdzie?

JANKIEL.

Tylko go patrzeć, od lasu nadciągnie. A ty, stary, idziesz też?

SZMUL.

Nie. Gromady pilnować muszę... Dziś mają jakieś świętowanie — przyjdą pić...

JANKIEL.

Ach, głupi naród! on sobie ciągle szabasy wymyśla, aby tylko grosze trwonić. Grosz łatwo się toczy a schwytać go trudno.

SZMUL.

Ty to ładnie powiedział, Jankiel. Z ciebie prawdziwy hakren. Ty mówisz mądrze a powoli. Aj waj! ty jeszcze jak chodził do chederu, to belfer i mełamed nad tobą głowami kiwali. Ty najgłośniej wrzeszczał ze wszystkich a mogłeś zajść wysoko!