Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
MAŁASZKA.

Ale do stajni, do koni tobyś się zdał.

JULEK.

Ta może, ale harowanie ciężkie. Nie dojeść, nie dospać...

MAŁASZKA.

Et, bajdurzenie! ale byś krasną odzież miał! (Po chwili). Ty, dziadu! jak ty już taki jak te miemcy był, tobym się dała ci zaswa-tać i mołodycąbym została. Słysz?

JULEK
(smutno).

Słyszę...

MAŁASZKA
(gorączkowo).

I umyłabym się czysto a bohato ubrała, serzowe zapaski na się wdziała, koronę na głowę i jak kniahini prosto do dwora. Tam z korawajem pokłonić się państwu, ot tak! (udaje pokłony). A jasna pani powiada: Ty, Małaszka siadaj na pohuti pod obrazami. Ja siadam i...

JULEK.

Ostań z Bogiem ja idę; ty dziś nie samowita.

(Odchodzi wolno).