Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nij się raz i drugi — tyś taka śliczna, jak się śmiejesz! (obejmuje ją, ona stoi nieruchoma). Cóż? przyjdziesz?

MAŁASZKA.

Wy czasu nie macie. Tyle innych kobiet was miłuje a wy ich. Na Małaszkę czasu nie starczy.

JERZY
(z wzrastającą namiętnością).

Ja ciebie wolę, jak tamtą; tyś zdrowsza, silniejsza, młodsza...

MAŁASZKA.

Aleście mnie ostawili z tą krasą i młodością, ha?

JERZY
(j. w.).

A! nie mów ciągle o tem. No, cóż? przyjdziesz?

MAŁASZKA
(krótko).

Nie!

JERZY.
(przechadza się wolno po pokoju i zmierza ku drzwiom; nagle staje i mówi zmienionym głosem).

Namyśl się — ja poczekam.

MAŁASZKA.

Myśleć nie ma co. Pan hrabia nie pomyślał, jak w świat szedł a za Małaszką głowy nie obrócił...

JERZY
(przypadając do niej, z wybuchem).

Ty ciągle jedno mówisz!... Już raz zapomnij