Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
MAŁASZKA.

Ot, Warka ma jasną dolę!

JULEK.

Oj! to ci jasna dola! Chodzi wciąż koło roboty i pańskie szmaty płucze. Ot, tobie, Małaszka, lepiej się dzieje, bo wolna jesteś jak ptaszyna, a nie słuchasz nikogo, nawet twojej maty.

MAŁASZKA.

Jaby tam pani słuchała. (Gładząc Julka po twarzy). Słuchaj, Julek, kiedy ja pójdę do dworu? Ty mnie przyrzekał, co kiedyś weźmiesz mnie ze sobą i całą sadybę pokażesz. Widzisz, Julek, u ciebie to nie dawać wiary; ty tylko tumanisz, ty mnie do dworu nie weźmiesz.

JULEK.

Po co ci to widzieć? Tam, prawda, bogactwo, aż oczy lśni... Ale jak cię pili, to cię tam zawiodę.

MAŁASZKA.

Ach! Julku, gołąbku! powiedz, co oni tam jedzą? co robią dniami całemi.

JULEK.

Et! cur ino! Bałakają całe dnie od świtania do zachodu, a my koło nich chodzimy, taj dumamy, czemby im dogodzić. Ty, Ma-