Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
JULEK.

Nie chcesz? To źle, Małaszko... Tam piękniej, jak tu i ludzi niema i tylko ja sam byłby z tobą i grał ci do późnej nocki. Może chcesz, zazulu, ja ci zagram to, co mi w boru dziś wiatr przyniósł. To w powietrzu się tak coś skarży i mnie do głowy wpada a ja to potem wygrać muszę, bo inaczej mnie głowa cięży i usnąć potem nie mogę. O, słuchaj! tak dziś w boru jęczało!...

(Przykłada supiłkę do ust i gra. Małaszka słucha z początku z uwagą, później ogląda się na dwór kilkakrotnie. Słońce zachodzi powoli, oświetlając grupę, t. j. Julka i Małaszkę. Julek, po skończeniu obciera oczy rękawem).
MAŁASZKA.

Ładne... ale tropak, ten, co go Stefan gra, ładniejszy. To nie tropak, co ty grał, prawda?

JULEK
(patrzy chwilę na Małaszkę).

Nie, Małaszko... to nie tropak.

MAŁASZKA.

Julek! nie graj już; powiedz lepiej, co dziś państwo na połudynek jedli. Chleb z jabłkami, czy co? No, powiadaj! Może sytę pili?

JULEK.

Oj, Małaszko, ty ciągle o tym dworze myślisz! Ta Warka ci het przewróciła w głowie