Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
(Jerzy powraca z przedpokoju).
JERZY.

Niema już nikogo. Sądzę, że mogę już zdjąć z siebie ten ubiór. Jakże moje panie sądzą: czy jestem piękniejszy en frac, czy en kiorczio?

HADEN.

Mój Orciu, mam z tobą pomówić o ważnych sprawach. Czy możesz mi poświęcić chwilę czasu?

JERZY.

Je suis tout a vos ordres! (na stronie). Będzie coś mądrego! (głośno). Tylko spiesz się, cioteczko, bo za małą chwilkę je mesaure.

HADEN.

Nie obawiaj się — nie zabiorę ci wiele drogocennego czasu.

MAD. LATOUR
(wchodzi z ukłonem).

Moja Maciu, Marjanek płacze a Małaszka czegoś grymasi i nie chce zająć się dzieckiem. Kazałam jej dać cukierków, galarety a nawet wina — nie chce ni pić, ani jeść, tylko chmurzy się ciągle. Może ty co poradzisz, car je suis â bont de mes forces.

MARTA.

Idę... (do Jerzego). Wychodzisz prędko?

JERZY.

A l’iastant. Skoro się ubiorę. Przyjdę jednak, aby cię pożegnać.