Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bo jak na rozputij przyjdzie z maty siąść, to grać mi wisielak każe... a jak panu hrabiemu o żonę przyjdzie się pokłonić, to znów grać trza... grać trza... grać trza!... A!...

(jęk przechodzi w bolesny śmiech, zakończony łkaniem i Julek bezsilny osuwa się na ziemię).
LAWDAŃSKI
(z rozpaczą wstrząsa Julkiem kilkakrotnie).

Wstań! wstań! będzie za późno! Ty! kolej odejdzie... ona odjedzie, zginie nazawsze! nie wróci!... Ja sam pójdę po nią! polecę! do nóg jej się rzucę... Niech depce, niech pluje jak na psa, ale niech tu wróci... Małaszka! Małaszka!

(Z krzykiem rzuca się ku drzwiom. Za sceną słychać oddalony gwizd lokomotywy).

Ha! zapóźno! już pojechała!... Niema jej... niema Małaszki!...

(Kopnąwszy nogą Julka, wybiega z chaty. — Cichy bardzo akompaniament w orkiestrze do końca aktu — motyw sola fletu).
JULEK
(sam, w początkach obłąkania; po chwilowej pauzie podnosi się zwolna, ale zostaje na klęczkach).

Młodo zaswatali, młodo pogrzebali... Widzisz, maty, na co twemu Julkowi przyszło!... Miał żonę — wzięli mu żonę!... miał rozum — wzięli mu rozum!... Tylko dziecko zostawili... Ty, mały, się nie śmiej, że Julek durny był a pan hrabia mu żonę brał... Pan hrabia jasny pan, za to wstążkę dał taką krasną... taką krasną, jak lica Małaszki...