Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Małaszka — choć tam od Dzendżery teżby mogła synowa jechać...

MAŁASZKA
(żywo).

Kto? Horpyna? Ot, pomsta na ciebie! Gdzie jej do pańskich pokoi, taka ropucha!...

SZMUL.

No, ty się zabieraj, jak chcesz.

MAŁASZKA.

Julka pytać trza.

SZMUL.

Oj, ty durna głowa... Jakby ty się Julka zapytała, toby ty przepadła. On cię miłuje i nie puści od siebie. Jak ty chcesz w mieście być i los fajny mieć, to na Julka nie patrz — nie pytaj i uciekaj nocką zaraz, póki on do chaty nie wróci. Ja cię na kolej zaprowadzę i sam z tobą pojadę, bo rządca chory a ja i tak mam interes do pana hrabiego. Ny — i cóż? Ty nie bądź głupia i szczęścia nie depcz, kiedy ci samo w drogę włazi.

MAŁASZKA
(jak w gorączce).

Tak, tak! samo mi szczęście w drogę włazi!

SZMUL.

Nu, pomyśl tylko, czego ty tam nie użyjesz w tem mieście! U takich wielkich grafów to będziesz tak, jak druga grafini, bo to mamce dogadzać będą i skakać, jak ty im zagrasz.