Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
HADEN
(ironicznie).

Z tem wszystkiem przecież możnaby umrzeć z nędzy, bo legalność czasem procentów nie daje.

JAŚNIE PAN
(na stronie).

Trzeba zażegnać burzę. (Do Marty). Maciu, zbliż się: ułożyliśmy z naszą nieoszacowaną przyjaciółką warunki twego przyszłego szczęścia.

HADEN
(na stronie).

W formie trzech kroć sto tysięcy florenów. (Głośno). Chodź tu, moja córeczko, bo zastępując matkę Jerzemu, mogę cię tak nazwać; wszak prawda? (Marta klęka przed nią). Nie jesteś przecież słabą?

MARTA
(kryjąc kaszel).

Nie, pani!

JAŚNIE PAN
(pochylony do Maci).

Nie kaszlaj, bój się Boga!

MARTA
(ze łzami).

Jestem... bardzo zdrowa, droga pani!

ELEONORA
(do Kazia).

Patrz pan, jaka to rozczulająca scena. A ty,