Ta strona została uwierzytelniona.
ŻEROWISKO
Nad kanałem, przy ujściu do rzeki,
po skrajach odtajałej, plugawej przerębli
rozpanoszyły się gromady wronie —
rozciągnęły wzdłuż brzegów sznur czarny, daleki,
ni ci żydzi w chałatach pokurczeni, zziębli
na czarnej giełdzie, za żerem w rozgonie — —
I kroczą wroniska w pokrzykach i gwarze —
czasem w gromadę łby stulą,
jak one chytre, wścibskie chałaciarze,
zalatujące śledziem i cebulą — —
Wrzeszczą ochryple,
łomocą skrzydłami,
zgłodniałe, zachłanne ptaki —
Obsiadły lodu poszarpane cyple
i mierzą łapczywie dzióbami
w byle kęs ścierwa, w ochłap lada jaki — —
Gdzieś się tam wiosna czai
u dalnych nieba sfer — —
Hej! wydrę zgniłe serce
i rzucę czarnej zgrai
na żer, na żer — —