Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Widma wojny.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak.
Ze względów przyzwoitości nie powiedział nic towarzyszom podróży, uwiadamiając ich jednak nieznacznem skinieniem głowy. Westchnie nie ulgi wyrwało się ze wszystkich piersi, a na twarzach odmalowała się radość. Loiseau krzyknął
— U kaduka! płacę szampana, jeśli się znajdzie tylko w tej spelunce! A pani Loiseau śmiertelnie się przeraziła, gdy gospodarz przyniósł istotnie cztery butelki. Wszyscy stali się nagle rozmowni i głośni; radość wstąpiła w serca. Hrabia spostrzegł, że paní Carré-Lamadon była czarująca, a fabrykant prawił grzeczności hrabinie. Rozmowa stała się żywa, ochocza, dowcipna.
Nagle Loiseau z wylękłą miną, podniósł do góry ręce i ryknął: Spokój!
Wszyscy ucichli, zdumieni, niemal strwożení na nowo. Wówczas nadstawił uszu i obydwu rękoma dając znaki, by zamilkli, wzniósł oczy ku powale, ponownie zaczął nadsłuchiwać, poczem zwykłym już głosem oświadczył:
— Uspokójcie się państwo, wszystko dobrze!
W pierwszej chwili nie chciano zrozumieć, lecz szybko przemknął po twarzach uśmiech porozumienia.
Po upływie kwandransa Loiseau rozpoczął tęsamą komedyę, powtarzając ją kilkakrotnie w ciągu wieczora; udawał, iż rozmawia z kimś