Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Widma wojny.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

moralizowane bandy. Prawdziwa siostra żołnierka, której twarz oszpecona mnóstwem dziur, przypominała obraz zniszczenia — po wojnie.
Gdy przestała mówić, nikt już nie zabrał głosu, tak znakomite było wrażenie jej słów.
Po spożyciu posiłku, wszyscy rozeszli się szybko do swych pokoi, by dopiero o dość późnej godzinie rannej ukazać się we wspólnej izbie jadalnej.
Śniadanie minęło w milczeniu. Ziarno, rzucone poprzedniego dnia, wymagało czasu, by zakiełkować i wydać owoce.
Hrabina zaproponowała, by po południu od być wspólną przechadzkę. Wówczas to hrabia — jak wpierw ułożono — ujął ramię Gałki łojowej i pozostał z nią nieco wstecz za resztą towarzystwa.
Przemawiał do niej owym tonem poufnym, ojcowskim, nieco wyniosłym, jakim ludzie z towarzystwa posługują się wobec takich dziewczyn, powtarzając często „moje drogie dziecko“, wogóle traktując ją z wyżyny swej pozycyi społecznej i nieskazitelnego honoru. Natychmiast przystąpił do jądra kwestyi.
— Więc wolisz pani więzić tu nas wszystkich, a także siebie samą narażać na wszelkie możliwe przykrości, mogące nastąpić po ewentualnej klęsce Prusaków, zamiast zgodzić się na