Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Widma wojny.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

że ludzie ci zachowują się jak dawni barbarzyńcy. Zwłaszcza kobiety okazywały Gałce łojowej gorące i serdeczne wspóczucie. Siostry Miłosierdzia, ukazujące się tylko w porze jedzenia, spuściły głowy i milczały.
Niemniej, gdy pierwsze wzburzenie minęło, towarzystwo zasiadło do obiadu. Mówiono mało: rozmyślano.
Panie wcześnie udały się na spoczynek, zaś mężczyźni paląc zasiedli do partyi ecarté, zaprosiwszy do niej także pana Follenvie, którego w zręczny sposób postanowili wybadać, jakimi środkami możnaby złamać upór oficera. Ten jednakowoż, zajęty wyłącznie swemi kartami, nie słyszał, co doń mówiono, nie odpowiadał, ustawicznie tylko powtarzając: „Grajcież panowie, grajcież“. Uwaga jego była wytężona do tego stopnia, że chwilami zapominał odpluć flegmę, która mu następnie charczała w gardle. Z świszczących jego płuc wydobywała się cała gama astmatyczna, od tonów głębokich, poważnych, do wysokich, piskliwych głosów kogutka, próbującego piać.
Nie chciał porzucić kart nawet na wezwanie żony, upadającej ze znużenia. Sama przeto udała się na spoczynek, jako że spełniając czynności dzienne, wstawała ze wschodem słońca, gdy mąż nadawał się raczej do służby wieczor-