Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Widma wojny.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z namaszczeniem apostoła, niby kapłan, słuchający kornych hymnów na cześć Boga; albowiem długobrodzi demokraci zmonopolizowali dla siebie patryotyzm, podobnie jak kler religię.
Z kolei począł on sam mówić tonem doktrynerskim, rzucając szumnymi frazesami, wziętymi żywcem z proklamacyi, co dnia rozlepianych na murach, a zakończył z ogromnym patosem, druzgocąc literalnie tego „gałgana Ba dinquet’a“.
— Ale Gałka łojowa natychmiast się oburzyła, ponieważ była bonapartystką. Poczerwieniała jak piwonia i jąkając się z gniewu, zawołała:
— Szkoda, że którego z was nie widziałam na jego miejscu. Ach, to byłaby dopiero piękna historya, no! Przecież wy zdradziliście tego człowieka! Nie pozostanie już chyba nic innego jak uciekać z Francyi, jeśli takie zuchy, jak wy, dojdą do rządów!
Cordunet niewzruszony, zachował swój uśmiech lekceważącej pobłażliwości, lecz czuć było, że rychło nastąpią słowa obelżywe, gdy hrabia wmieszał się w sprawę, nie bez trudu uspakajając wzburzoną dziewczynę stanowczem oświadczeniem, że wszystkie poglądy szczere zasługują na szacunek. Natomiast hrabina i żona fabrykanta, żywiąc w duszy ową bezwiedną nienawiść, jaką ludzie dobrego towarzystwa czują do republiki, a instynktowną sympatyą kobiet