Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Widma wojny.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

otaczając wszelkie rządy oparte na szabli i despotyzmie, mimowoli uczuły się pociągnięte do tej prostytutki, której uczucia tak bardzo podobne były do ich własnych.
Kosz się opróżnił. W dziesięć osób dokonano tego z łatwością, żałując tylko, że nie był większy. Rozmowa toczyła się jeszcze przez chwilę, jakkolwiek po spożyciu zapasów, stała się nieco chłodniejszą.
Noc zapadła, mrok potęgował się z każdą chwilą, a zimno, dotkliwsze w chwilach trawienia, dreszczem wstrząsało Gałką łojową, mimo grubej warstwy tłuszczu. Wówczas hrabina de Bréville zaofiarowała jej fajerkę, kilkakrotnie w ciągu dnia napełnianą świeżym węglem, a dziewczyna przyjęła natychmiast, gdyż miała nogi całkiem zlodowaciałe, Panie Carré-Lamadon i Loiseau odstąpiły swe fajerki dwom zakonnicom.
Furman zapalił latarnie. Jasny ich blask oświetlił obłok pary unoszącej się nad spoconymi grzbietami koni, oraz leżący po obu stronach drogi śnieg, który w migotliwem świetle latarni zdawał się umykać wstecz.
W budzie dyliżansu było już zupełnie ciemno, lecz nagle powstał jakiś ruch między Cordunetem a Gałką łojową, a Loiseau, którego oczy przenikały mrok, dostrzegł, jak długobrody