Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Widma wojny.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

demokratycznych. Z braćmi i przyjaciółmi przejadł dość piękną fortunę, odziedziczoną po ojcu, dawnym cukierniku, i niecierpliwie oczekiwał teraz Republiki, by nareszcie otrzymać miejsce dobrze zasłużone spożyciem tylu rewolucyjnych zakąsków. Czwartego września, padłszy zapewne ofiarą żartu, sądził, ze został wybrany prefekt tem, lecz gdy chciał objąć urzędowanie, pachołcy biura, którzy jedyni pozostali na swem stanowisku, nie chcieli go uznać, co zmusiło go do cofnięcia się. Pozatem dobry chłop, nieobraźliwy i usłużny, z zapałem niezrównanym zajmował się teraz zorganizowaniem obrony. Kazał kopać doły w całej okolicy Rouen, wyciąć wszystkie drzewka w lasach sąsiednich, nastawiać pułapki po wszystkich drogach, by za zbliżeniem się nieprzyjaciela, zadowolony z tych przygotowań, co szybciej cofnąć się do miasta. Teraz sądził ze bidzie użyteczniejszym w Hawrze, gdzie podobne przygotowania wydawały mu się koniecznością.
Siedząca obok niego kobieta, jedna z tak zwanego półświatka, była znaną ze swej tuszy przedwczesnej, która zjednała jej przydomek Gałki łojowej. Mała, krągła ze wszystkich stron, tłusta, jakby utuczona, o palcach pulchnych, z dołeczkami przy wszystkich zgięciach, wyglądających jak buncik krótkich kiełbasek; skórę miała świecącą i jędrną, a pierś ogromną, falującą pod