Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Widma wojny.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lipa, więc cała szlachta oddawała jej hołdy, a salon jej pozostał pierwszym w kraju, jedynym, gdzie zachowała się stara galanterya i do którego wstęp był utrudniony.
Majątek Bréville’ów, cały w nieruchomościach, dawał, jak mówiono, pięćkroć sto tysięcy franków renty.
Te sześć osób zajmowały wnętrze powozu: przedstawiciele klasy społecznej przyzwoitej, silnej; ludzie uczciwi na stanowiskach, wyznający religię i zasady.
Dziwnym przypadkiem wszystkie kobiety umieściły się na tejsamej ławie, a hrabina miała jeszcze za sąsiadki dwie Siostry Miłosierdzia, które przesuwając różańce, mamrotały Ojcze nasz i Zdrowaśki. Jedna z nich była stara i tak oszpecona ospą, jak gdyby cały ładunek śrutu ugodził ją był prosto w twarz. Druga, bardzo źle wyglądająca, miała głowę piękną, chorowitą, a suchotniczą jej pierś paliła ta wiara namiętna, stwarzająca męczenników i jasnowidzących.
Naprzeciw dwóch zakonnic siedzieli mężczyzna kobieta, zwracający na siebie oczy wszystkich współtowarzyszy podróży.
Mężczyzna, znany ogólnie, demokrata Cordunet, był postrachem wszystkich szanujących się ludzi. Od lat dwudziestu obnosił swą ryżą brodę po wszystkich szynkach i kawiarniach