Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Widma wojny.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

widać w łagodnym rzucie spojrzenia, które wywołują bicie serca, gdyż są spowiedzią lepszą od wyznania tego, co się dzieje w duszy.
Potem zapewne musiał ująć jej rękę i mówić jej wszystko to, co każda kobieta zgaduje naprzód zanim usłyszy.
I to było ze strony obojga dobrem, że się kochali nie zaznaczając tego żadnym zmysłowym albo rubasznym znakiem.
Ona byłaby całą wieczność pozostała w tem stadyum subtelności uczucia; ale jego tęsknota niosła dalej, znacznie dalej. I codziennie nacierał na nią gorącej, ażeby uczyniła zadość jego gwałtownemu pożądaniu.
Ona broniła się. Nie chciała. Zdawało się, że jest zdecydowaną nie poddać mu się.
Pewnego wieczoru jednak odezwała się doń jakby przypadkiem:
— Mąż mój właśnie wyjechał do Marsylii. Nie będzie go przez cztery dni w domu.
Jean de Carmelin rzucił się jej do stóp i błagał ją, aby mu tego wieczora o godzinie jedenastej otworzyła drzwi swego mieszkania.
Nie chciała go wcale słuchać i z zagniewaną miną powróciła do domu.
Komendant był przez cały wieczór w najgorszym humorze, a następnego ranka od wschodu słońca biegał jak szalony po wałach tam i z po-