Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piotr i Jan.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wnego, to widocznie ma powód tajemny nie pokazywania tego portretu.
Wróciwszy jednak do domu, zawahał się, czy ma wogóle zejść na obiad. Zbyt cierpiał. Wzburzone jego serce nie miało jeszcze czasu się uspokoić. Zdecydował się jednak zejść i wszedł do jadalni w chwli, gdy właśnie siadano do stołu.
Radość widoczna ożywiała twarze.
— I cóż — pytał ojciec — zakupna idą dobrze? Co do mnie, to nie chcę nie widzieć, dopóki całe mieszkanie nie będzie kompletnie urządzone.
Zona odparła:
— Tak, idzie powoli. Trzeba się jednak długo zastanawiać nad każdym szczegółem, by później nie żałować. Wybór mebli jest teraz na pierwszym planie.
Spędziła cały dzień na oglądaniu z Janem najrozmaitszych magazynów mebli i składów dywanów. Wybierała materjały drogie, wystawne, bijące w oczy. Syn zaś przeciwnie, chciał czegoś skromnego i wytwornego. I przy każdorazowym oglądaniu wzorów, powtarzali sobie wzajem swe argumenta. Ona twierdziła, że klientów, przychodzących do adwokata, należy olśnić, dać im odczuć zaraz na wstępie wrażenie bogactwa.
Jan zaś, marząc wyłącznic o klienteli eleganckej, bogatej, chciał ludzi subtelnych podbić gustem skromnym, nieomylnym.
I wymiana zdań, która trwała przez cały dzień, od nowa się rozpoczęła zaraz przy zupie.
Roland nie wyrażał swego zdania, powtarzając:
— Ja nie chcę o niczym słyszeć. Pójdę oglądać, gdy wszystko będzie gotowe.