Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piotr i Jan.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mionego aptekarza i znów się zanurzył w mgłę ulicy.
Zadał sobie pytanie: — Czemu ten Marechal zapisał cały majątek Janowi?
Teraz już nim nie powodowała zazdrość, ta zawiść trochę niska lecz naturalna, którą w sobie krył i zwalczał od trzech dni, lecz strach przed czymś okropnym, strach, by on sam nie uwierzył, że Jan, brat jego, jest synem tamtego człowieka!
Nie, on nie wierzy, nawet sobie nie może zadać pytania tak karygodnego! A jednak trzeba, by z tym podejrzeniem tak lekkim, tak nieprawdopodobnym, załatwił się całkowicie i odrzucił je raz na zawsze. Musi mieć tę jasność, tę pewność niezawodną, ten spokój całkowity w swoim sercu, bo wszak na całym świecie nie kocha nikogo, prócz matki.
I błąkając się sam wśród nocy, zabierał się do przeprowadzenia w swych wspomnieniach, w swym rozumie, badania szczegółowego, by na jego podstawie dojść do prawdy oczywistej. Gdy się załatwi, nigdy już nie wróci myślą do tej sprawy, przenigdy. Pogrzebie ją raz na zawsze.
— Myślał: — Należy przede wszystkim przejrzeć i zbadać fakta; następnie przypomnę sobie wszystko, co o nim wiem, całe jego postępowanie z bratem i ze mną, by wynaleźć przyczynę, która mogła spowodować te szczególne względy dla Jana. — Znał go od urodzenia? Cóż z tego? Mnie znał wcześniej. Jeśli kochał moją matkę miłością czystą i tajemną, to musiałby mnie oddać pierwszeństwo; bo wszak dzięki mnie, dzięki mojej szkarlatynie, stał się serdecznym przyjacielem moich rodziców. Więc logicznie rzecz biorąc, powinien był wybrać mnie, dla mnie mieć przywiązanie żywsze, o ile do brata mego nie pociągało go uczucie, miłość instynktowna.