Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piotr i Jan.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pomysł ten zdziwił wszystkich obecnych, a Jan lekko oburzony, że brat wspomniał o małżeństwie w obecności pani Rosemily, odparł:
— Czemu dla mnie, a nie dla ciebie? Przypuszczenie mocno nieprawdopodobne. Jeśliby chodziło o ożenek, to wpierw pomyślanoby o tobie, jako o starszym. Zresztą, ja wcale nie mam zamiaru się żenić.
Piotr zadrwił:
— Więc jesteś zakochany?
Tamten odparł niechętnie:
— Czyż trzeba koniecznie być zakochanym, by się na razie nie chcieć żenić?
— Ach, więc na razie tylko. To co innego! A zatem czekasz.
— Przypuśćmy, że czekam.
Ale ojciec, który przysłuchiwał się i rozmyślał, wpadł nagle na domysł najprawdopodobniejszy:
— Do licha! jakżeśmy głupi, łamiąc sobie głowy domysłami. Pan Lecanu jest naszym przyjacielem; wie, że Piotr szuka pomieszkania na gabinet lekarski, a Jan na kancelarję adwokacką, najpewniej więc znalazł coś odpowiedniego.
Było to tak proste i prawdopodobne, że odrazu wszyscy przyznali rację.
— Obiad na stole — oznajmiła służąca.
I kaqdy przeszedł do swego pokoju, by sobie obmyć ręce przed obiadem.
W dziesięć minut później siedzieli już przy obiedzie w małej jadalni na parterze.
Z początku panowało milczenie; po chwili jednak Roland zaczął się znów zastanawiać nad zapowiedzianą wizytą notarjusza.
— Bo ostatecznie, czemu nie napisał, czemu