Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Piotr i Jan.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wszelki bunt. Wstrząśnienie doznane dość było silne dla jego wrażliwości, by wytrąciwszy go z równowagi, pozwolić odrzucić przesądy i uświęcone drażliwości moralności utartej. Pozatem nie był on człowiekiem buntu. Nie lubił walczyć z nikim, a tem samem mniej ze sobą; poddał się więc rezygnacji i idąc za wrodzonym instyktem, oraz miłością spokoju wiedziony, począł odrazu rozważać wszystkie zamieszki, jakie mogą stąd powstać, dosięgając także jego. Przeczuwał, że zawikłania są tu nieuniknione i celem ich usunięcia decydował się na wysiłki nadludzkie energji i czynu. Trzeba będzie bezwłocznie, zaraz jutro, przeciąć ów węzeł; uczuwał bowiem chwilami potrzebę nieprzepartą rozwiązań natychmiastowych, będących główną siłą ludzi słabych, niezdolnych do wytężenia woli na czas dłuższy. Przytem jego umysł adwokata, przyzwyczajony do rozpatrywania i badania sytuacji skomplikowanych, pogmatwanych spraw familijnych, odrazu objął wszystkie następstwa, z konieczności wypłynąć mające ze stanu duszy brata. Prawie bezwiednie ogarniał je szczegółowo, z punktu widzenia zawodowca, jak gdyby regulował dalszy stosunek jakichś klijentów, dotkniętych katastrofą rodzinną. Tak, stosunek dalszy z Piotrem będzie dlań niemożliwym. On zresztą może tego uniknąć z łatwością, mieszkając osobno, lecz niepodobna pozostawić matkę pod wspólnym dachem ze starszym jej synem.
I długo rozmyślał, nieruchomo leżąc na poduszkach dywanu, wpadając na rozmaite pomysły, by je rychło odrzucić jako nieodpowiednie.
Nagle uderzyła go myśl nowa: — Czy człowiek uczciwy zachowałby podobny spadek?